Marchewka z biura? Dlaczego nie?

Zwróćcie uwagę na tytuł. Nie napisaliśmy „w biurze”, a „z biura”. W ten sposób chcieliśmy podkreślić oryginalność wyjątkowej idei. Miejsca pracy, dotąd odhumanizowane, zunifikowane, a co za tym idzie – męczące, stają się przyjazne dzięki mikro- i mini-uprawom ekologicznej żywności.
 

 

Zaczęło się od trendu nazwanego urban farming, czyli mody na zagospodarowywanie niewielkich skrawków wolnej przestrzeni w miastach pod małe zielniki, ogródki warzywne czy mini-sady owocowe. Potrzeba życia w otoczeniu zieleni (na której niedostatek cierpi większość współczesnych miast) była w nas zawsze. Podobnie jak podświadome,  genetyczne przywiązanie do rolnictwa. Na te dwie cechy nałożyły się zniechęcenie przemysłową żywnością i rosnąca świadomość społeczna.

 


Zaczęły powstawać miejskie ogródki. I nie były to dobrze nam znane od dziesiątków lat tzw. pracownicze ogrody działkowe czy przydomowe, prywatne warzywniaki na przedmieściach. We współczesnym urban farmingu bardzo ważny jest aspekt społeczny. Ogrody są nie tylko miejscem pozyskiwania warzyw i owoców przez oszczędnych mieszkańców. One mają integrować lokalną społeczność wokół idei wspólnego utrzymania „dobrego otoczenia”. Stają się też stylem życia.


Kolejnym krokiem było adaptowanie idei wspólnego prowadzenia ekologicznych upraw do wykorzystania w miejscu pracy. Nic dziwnego – aktywność  zawodowa zajmuje nam znaczną część życia i z reguły jest najbardziej obciążająca dla organizmu. Office farming ma więc sprzyjać lepszej atmosferze, ułatwiać regenerację, no i oczywiście dostarczać zdrową żywność.

 


Wzorcowym przykładem jest biurowiec japońskiej firmy rekrutacyjnej Pasona. Spory gmach imponuje ilością zieleni, w różny sposób wkomponowanej w architekturę zewnętrzną i wewnętrzną. Można powiedzieć, że biurowiec stał się ultranowoczesną farmą, wykorzystującą najnowocześniejsze technologie uprawy. I chodzi nie tylko o krzewy, drzewa owocowe, grządki z warzywami na dachu i balkonach budynku. Na uprawę adaptowano aż 1/5 całej powierzchni użytkowej budynku. Jak na Japonię przystało – nad utrzymaniem odpowiedniej wilgotności, temperatury czy światła, czuwa system komputerowy.


Firmowy ogród rewanżuje się całkiem dobrymi plonami, trafiającymi do pracowniczej stołówki. Produkuje też sporo dobrego powietrza. Zieleń wkomponowana w elewację budynku i przykrywająca jego dach, bardzo korzystnie wpływa również na bilans energetyczny. Roślinami opiekują się sami pracownicy firmy, traktując ogrodnicze obowiązki jako dobrą odskocznię od typowej pracy biurowej.
Idea office farmingu doczekała się już poważnych analiz. Badacze wskazują na korzystny wpływ zieleni na kondycję psychiczną intensywnie pracujących specjalistów. Udowadniają też, że farma w biurze stymuluje aktywność fizyczną, a to z kolei poprawia kondycję fizyczną. Świeże warzywa i owoce mają zbawienny wpływ na dietę konsumentów w firmowej kantynie, wpływając na zmniejszenie ryzyka chorób i schorzeń cywilizacyjnych. Słowem – same korzyści.


Nic dziwnego, że office farming stał się jednym z trendów ostatnich lat, wdrożonym z powodzeniem nie tylko w egzotycznej Japonii, ale też w biurach takich potentatów jak Google, Hewlett Packard czy SAS.

 

          Więcej o urban farmingu i office farmingu:

 

Autor wpisu: Redakcja BALMA

Tagi:

Pouczenie o cookies:

Pliki cookie wspierają prawidłowe działanie naszej strony internetowej. Wraz z naszymi partnerami możemy wykorzystywać je w celach analitycznych i marketingowych oraz aby dopasować treści reklamowe do Twoich preferencji. Korzystanie z analitycznych i marketingowych plików cookie wymaga Twojej zgody, którą możesz wyrazić, klikając „Zaakceptuj”. Możesz zarządzać preferencjami dotyczącymi plików cookie. Kliknij „Zarządzaj cookies” i zdecyduj o swoich preferencjach. Więcej o polityce cookies możesz przeczytać tutaj